Okluzja – wróg publiczny nr 1 pięknego uśmiechu
Zdrowy i piękny uśmiech to wrota do sukcesu w dzisiejszym
świecie. Żeby go zachować, codziennie dbamy o higienę jamy ustnej i odwiedzamy
gabinety stomatologiczne poddając się zabiegom estetycznym. Wszystko to jednak może
zniweczyć problem z nieprawidłową okluzją.
Termin ten dla
niewtajemniczonych brzmi dość zagadkowo. Najprościej jest to prawidłowe
dopasowanie zębów górnych do dolnych. Przyczyn wystąpienia zaburzeń okluzji może
być wiele. Organizm ludzki to w końcu niezwykle skomplikowana maszyneria. Najczęściej
jednak choroba okluzyjna jest efektem nieprawidłowości przy pracy zębów, mięśni
twarzo-czaszki i stawów skroniowo-żuchwowych. Sygnałem do niepokoju może być zaciskanie
i zgrzytanie zębami podczas snu, czyli bruksizm. Charakterystyczne są trzaski i
przeskoki w stawach w czasie spożywania pokarmów, bóle żuchwy, a nawet głowy.
Nierzadko pacjenci skarżą się również na zmęczenie i napięcie mięśni twarzy lub
szyi. Ostatnim stadium nieleczonej choroby okluzji może być rozchwianie zębów,
a następnie ich utrata. Towarzyszą jej silne zapalenia i stany gorączkowe. Dlatego,
gdy zauważmy już pierwsze z tych symptomów, warto skontaktować się ze
specjalistą.
Nie taka straszna jak ją opisują
W przypadku każdej dolegliwości podstawą jest właściwe rozpoznanie
przeprowadzone przez doświadczonego lekarza. Pamiętajmy, że ból w określonym
miejscu czy inna nietypowa reakcja organizmu nie zawsze muszą wskazywać na to
schorzenie, o którym myślimy. – W
przypadku wstępnego rozpoznania choroby
istnieje konieczność poddania pacjenta analizie okluzyjnej w celu dokładnego
zdiagnozowania przyczyny wystąpienia
zaburzeń. Służy temu tzw. analiza Dawsona. Podczas niej powstają specjalne
modele zgryzu, które następnie wkładane są do artykulatora, czyli urządzenia
pozwalającego na odtworzenie ruchów w stawie skroniowo-żuchwowym – mówi Romana
Markiewicz-Piotrowska, lekarz stomatolog z kliniki Piotrowscy &
Bejnarowicz. Jest to pierwszy krok do odpowiedniego i indywidualnego
zaplanowania leczenia. Ze względu na złożoność problemu może ono obejmować
różne metody. Można wyróżnić cztery, najbardziej podstawowe z nich.
Ekwilibrację mającą na celu selektywne szlifowanie zębów w granicach szkliwa, w
celu poprawienia zgryzu. Protetykę przeciwdziałającą zjawisku poprzez
odpowiednio wykonane koron i mostków, a także metody chirurgiczne, które zwykle
opierają się na usuwaniu zębów zaburzających prawidłową okluzję. Jednak
najbardziej popularne są zabiegi ortodontyczne polegające na odpowiednim
układaniu zębów z pomocą specjalistycznych aparatów.
Nowoczesna technologia jest niewidzialna
Aparaty ortodontyczne to
w dzisiejszych czasach niezwykle popularna metoda korekcji wad zgryzu i walki z
zaburzeniami okluzji. Pomimo ich wszechobecności, wielu pacjentom nadal
przeszkadza to, że są one widoczne. Każdy bowiem chce być idealny, a nawet gdy
koryguje niedoskonałości, nie chce się tym dzielić z otoczeniem. Stanowi to swoistą
barierę psychologiczną przy podejmowaniu leczenia przez pacjentów. Nie
wszystkie aparaty muszą być jednak widoczne. Od końca lat dziewięćdziesiątych
stale rozwijane są tzw. niewidzialne aparaty ortodontyczne produkowane przez
firmę Invisalign. To fantastyczne rozwiązanie dla tych, którzy chcą żeby ich
uśmiech był bez zarzutu, ale jednocześnie wolą zachować terapię w tajemnicy
przed osobami postronnymi. – Przy każdym
leczeniu niezwykle ważny jest komfort pacjenta, a w tym przypadku jest on
zachowany, co sprzyja efektywności procesu – podkreśla
Markiewicz-Piotrowska, lekarz stomatolog. Na początku, przy uwzględnieniu
wcześniej przeprowadzonych badań, jest
tworzony trójwymiarowy model jamy ustnej pacjenta. - Za pomocą symulacji komputerowej można bardzo dokładnie zaplanować poszczególne
etapy leczenia uwzględniając potrzeby okluzyjne
pacjenta oraz efekt końcowy jeszcze przed jego rozpoczęciem. Pozwoli to
zapobiec późniejszym ewentualnym powikłaniom w postaci bólów głowy, mięśni czy
ścierania zębów - dodaje lekarz
stomatolog. Następnie indywidualnie dla
każdego pacjenta są tworzone nakładki Invisalign wykonane z termoplastycznego,
przeźroczystego silikonu. Ich zadaniem jest przesuwanie zębów na właściwe
pozycje. Co dwa tygodnie konieczna jest wymiana nakładek, a każda z nich
rozpoczyna kolejny etap leczenia. Ich liczba jest zależna od stopnia złożoności
problemów okluzyjnych. W niektórych przypadkach efekt pięknego uśmiechu da się
osiągnąć w zaledwie trzy miesiące, co skraca czas leczenia o około 50 proc. w
porównaniu z tradycyjnymi metodami. Dzięki temu możemy szybciej zapomnieć o
naszych zaburzeniach okluzji i cieszyć się pięknym uśmiechem.
Okluzja gorsza niż próchnica?
Pamiętajmy, że zaburzenia
okluzji to niezwykle złożony problem, z którego leczeniem można się uporać na
wiele różnych sposobów. Jednak w każdym przypadku nieodzowna będzie pomoc i
diagnostyka specjalisty. Niektóre dzisiejsze badania wskazują, że zaburzenia
okluzyjne są częstszą przyczyną utraty zębów niż próchnica, dlatego warto z
nimi walczyć już na samym początku, gdy pojawiają się pierwsze symptomy. Warto
pamiętać, że arsenał pomocnych metod cały czas się rozwija, a niewidoczne sposoby
to kolejny rewolucyjny krok.
Więcej o zdrowym i pięknym uśmiechu
na piotrowscybejnarowicz.pl
Ekspert:
Lekarz
dentysta Romana Markiewicz – Piotrowska z Kliniki
Piotrowscy & Bejnarowicz Stomatologia Mikroskopowa. Absolwentka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, odbyła staż w
Akademickim Centrum Stomatologii i Medycyny Specjalistycznej. Doświadczenie
zdobywała między innymi we Włoszech oraz w Stanach Zjednoczonych. Przez lata
pracy zdobyła szeroką wiedzę w dziedzinie protetyki, implantoprotetyki,
endodoncji oraz stomatologii zachowawczej, ucząc się od najlepszych dentystów
na świecie. Ukończyła również podyplomowe studia z dziedziny coachingu zdrowia.
Komentarze
Prześlij komentarz